Autor |
Wiadomość |
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:22, 15 Sty 2013 Temat postu: Kampania Styczniowa |
|
|
Rozpoczęła się nowa kampania Warheima, dla potomności i tych którzy nie mają fb wrzucam tu opisy potyczek i zdjęcia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:24, 15 Sty 2013 Temat postu: Strzelcy z Nuln vs Rycerze Bretonni |
|
|
Noc nad zrujnowanym miastem rozświetlał księżyc w pełni. Bretońska wyprawa przemierzała powoli ulice gdy nagle została zaatakowana przez bandę Strzelców z Nuln którzy właśnie przybyli do miasta w poszukiwaniu łatwych łupów.
Po zaciętej i 8 turowej walce Bretońscy rycerze musieli się wycofać z jednym ściągniętym z pola bitwy zbrojnym. Strzelcy z Nuln zmęczeni walką również się wycofali jednak tylko z kilkoma siniakami.
Strzelcy z Nuln wygrali pierwszą bitwę w kampanii Warheim Fantasy Skirmish.
Leśnie elfy przyglądały się jedynie starciu ukryte w ruinach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 23:26, 15 Sty 2013 Temat postu: Leśne Elfy vs Nieumarli z Nehekhary |
|
|
Splugawiony róg Taala rozbrzmiewał nad okolicą odstraszając wszystkie żywe istoty, wszystkie oprócz Leśnych Elfów.
Szpiczastouchy doszły do wniosku że to wspaniałe miejsce na rozpoczęcie zazieleniania krainy od nowa, wstępnie ludzi już tam nie ma a roślinność mimo iż wolniej wzrasta to ma szanse się tutaj rozwinąć. Zwierzęta jeśli róg umilknie również tu wrócą.
Z tą wspanią myślą wyruszyły by zniszczyć róg.
Książe Sethep ze swoją nieumarłą świtą wreszcie odnaleźli miejsce w którym będą mogli odpocząć i mieć pewność że żaden śmiertelnik nie będzie im się plątal pod nogami. Okolice upiornej wieży z której ciągle rozchodził się dźwięk rogu były idealne.
Książe Grobowców mógł na spokojnie ze swoimi doradcami planować tutaj kolejne wyprawy w poszukiwaniu skradzionych niegdyś przez ludzi, artefaktów z Nehekhary.
Obie strony kompletnie się nie spodziewały spotkać w tym miejscy kogoś prócz nich ale stało się. Po zażartej walce w której 3 z 4 bohaterów Nehekhary zostało unieszkodliwionych przez elfy, kosztem ran jednego Tancerza Wojny, Przeklęty róg został zniszczony. Książe Sethep opuścił okolicę która znów miała zapełnić się życiem i wyruszył dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kornel dnia Wto 23:28, 15 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 17:20, 20 Sty 2013 Temat postu: Leśne Elfy vs. Nehekhara |
|
|
W Warheim zapanowały mrozy. Śnieg początkowo będący tylko na wzgórzach na północy teraz rozpoczął powolny marsz na resztę krainy niszcząc wszelkie życie na swej drodze...
Posłaniec Sethepa do kupców dowiedział się od jednej z karawan że ".. z północy przybywa wyjątkowo mroźna zima z północy. Mróz jest tak silny że nawet krasnoludy które nie mają stałych dobrze przygotowanych miejsc zamieszkania, zmierzają na południe. Prawie cała północ jest pozbawiona życia."
Książe gdy tylko o tym usłyszał, zarządził zmianę kursu z południa na północ by tam w spokoju bez żywych istot spróbować odnaleźć skradzione skarby południa w opuszczonych przez śmiertelników budynkach.
Ta noc była wyjątkowo mroźna, Leśne Elfy z bólem poświęcały wychnięte pnie swych braci by spróbować się ogrzać. Wyprawy do kupców zakończyły się fiaskiem, nikt nie chciał nawet rozmawiać z dziećmi lasu. Ravendil Poranna Rosa widział że jego towarzysze są w kiepskiej kondycji a okoliczne lasy są zbyt małe i pozbawione życia by ochronić nawet piątkę swoich strażników. Wiedział też że jeszcze tej nocy może spaść śnieg.
Szlachcic musiał podjąć ciężką decyzję o opuszczeniu zdobytego terenu.
Podążając na południe wycieńczone mrozami Elfy dojrzały w oddali zrujnowaną gospodę. Poranna Rosa wysłał Cam A Maela by sprawdził co tam jest, gdy ten długo nie wracał, reszta wyprawy wyruszyła by sprawdzić co się stało.
Nieumarli docierali już do pierwszego na ich trasie budynku gdy nagle odkryli że coś się w nim rusza. Cam A Mael którgo zmysły otępiały z wycieczenia i mrozu gdy odkrł zmierzającego ku niemu wielkiego skorpiona było już za późno. Elf nawet nie zdążył dobiec do drabiny i nieumarły potwór wspierany magią która podwajała jego prędkość dopadł zwiadowcę...
... Poranna Rosa biegł jak najszybciej mógł, zostawiając swoich broczących krwią i nieprzytomnych towarzyszy na zamarzniętej ziemi. Póki są tam nieumarli i tak im nie pomoże, wróci po nich w nocy.. może jeszcze będą żyć.
Nieumarli z Nehekhary zwyciężyli rozbijając grupę Leśnych Elfów.

Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kornel dnia Nie 17:21, 20 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 2:02, 28 Sty 2013 Temat postu: Leśne Elfy X Nehekhara x Łowcy Czarownic |
|
|
- Warheim... w tej strasznej krainie ludzie każdego dnia cierpią z powodu gracujących tam
band złoczyńców i potworów. Wierni obywatele imperium nie mają się tam jak przed nimi bronić. - powiedział
wpierając się o dębowe krzesło przy stole z mapą starzec w prostej szacie. Starość co raz bardziej mu
doswkierała.
- Powinniśmy tam wysłać misję! - odpowiedział mu rozentuzjazmowany młody prezbiter w równie prostej szacie.
- Tak, dlatego Cię wezwałem. Wyruszysz tam jutro z wyprawą prowadzoną przez jednego z Inkwizytorów
by wiernym zanieść modlitwę i nadzieję a niewiernym zgubę od Twgo mlota.
- Tak jest! - to jedyne co młodzieniec był z siebie wyduścić tłumiąc radość z wieści że już jutro wyruszy na swą
pierwszą misję.
Pamiętał tą rozmowę jak wczoraj, pamiętał również noc przed wyprawą podczas której nie mógł zasnąć
wyobrażajc sobie potyczki z niewiernymi i mutantami oraz radość mieszkańców Warheim na ich widok.
Wspomnienia to aktualnie jedna z niewielu rozrywek na jakie mógł sobie pozwolić podczas marszu.
Szli już prawie tydzień, ciągle przedzierając się głęboki śnieg i napotykając na swej drodze jedynie opuszczone
ruiny. Okolica była wyjątkowo ponura, pola zarośnięte chaszczami, powykrzywiane od wichrów drzewa i
małe iglaste lasy wyglądające jak ostre skały na morzu wzgórz. Wszystko to jednak nie martwiło młodego
kapłana, matrwiło go to że odkąd przekroczyli granice tej krainy, jedynymi żywymi istotami jakie napotkali były
pojedyńcze ptaki i szczury. Wyglądało to wszystko jakby jednego dnia nagle wszyscy zapadli się podziemię.
Ponieważ przy drogach nie mogli nikogo znaleźć doszli do wniosku że pójdą wzdłóż rzeki. Według mapy
po drodze do rzeki mieli przejść przez miejsce w którym rozegrała się jeszcze kilkadziesiąt lat temu wielka bitwa
więc będzie okazja do złożenia hołdu poległym i prośby do Sigmara o pomoc w misji.
Wyprawa księcia ostatnio mocno się wzbogaciła. Posłannicy Sethepa mieli też duże szczęście do kupców
którzy chętnie im wszystko sprzedawali, nie zwracając uwagi na ich zabandarzowane podczas mrozów twarze.
Dzięki łupom odnalezionym podczas ostatnich starć udało się zakupić kilka pancerzy i sztuk broni,
ciągle jednak nie mogli znaleźć skradzionych z ich królestwa artefaktów.
Wszędzie zamiast skarbów z Nehekhary odnajdywali Leśne Elfy, próbujące pokrzyżować ich plany.
Dzisiejszy dzień jednak może coś zmienić. Rano do obowiska Księcia Sethepa wrócił posłaniec który
dowiedział się od jednego z kupców że w okolicy kiedyś stoczono wielką bitwę, kto wie może
walczył w niej jeden z tutejszych złodzieji którzy ograbili Nehekharę i zginął należną mu karą.
Sethep natychmiast zebrał służbę i wyruszyli na miejsce bitwy. Ostatnie próby odnalezienia aftefaktów
okazały się niespodziewanie utrudniane przez ciągle oddychających więc tym razem Książe nie czekając
na rozwój sytuacji kazał rozbić się w starej działobitni na wsgórzu. Nieumarli tak jak rozkazał im książe
rozbili obozowisko w działobitni by móc później wyruszyć w pole w poszukiwaniu skarbów Nehekhary.
Gdy tylko pierwszy ze sług księcia zszedł ze wzgórza, usłyszał świst i w jego pancerzu utknęła strzała,
strzała elfa....
Ravendil odczekał aż nieumarli opuszczą zrujnowaną gospodę i pod osłoną nocy wrócił po swoich kompanów.
Eldril i Strażnik Polany uszli z bitwy jedynie z kilkoma obiciami i zacięciami które dało się szybko wyleczyć.
Cam A Mael był w gorszej sytuacji, skorpion zgniótł mu szczypcami nogę przez co teraz elf ledwo chodzi.
To co spotkało Cam A Maela było jednak niczym w porównaniu z raną Tancerza Wojny. Efl został ugodzony
zatrutym kolcem skorpiona i cierpiąc strasznie gorączkował aż do świtu, gdy tylko zobaczył pierwszy promień
słońca padający na jego zmęczonął twarz, wyzionął ze swego kilkusetniego ciała, ducha.
Błysk Stali stwierdziła że powinni go pochować zgodnie z tradycją więc wyruszyli nad rzekę.
W drodze mieli szczęście spotkać Kislevskiego trapera, byłego wojownika. Mężczyzna zgodził sprzedał im kilka
swoich psów myśliwskich za dość niską cenę, które mogły również ciągnąć sanie z martwym Tancerzem,
ułatwiając podróż nad rzekę. Psy szybko polubiły elfy które traktowały ich jak braci.
Elfy po tradycyjnym pożegnaniu towarzysza, postanowiły zostać nad rzeką do następnego dnia.
Wracając do obozowiska z podróży za potrzebą wyższą niż nawet duma wysokich elfów Straźnik Polany
dostrzegł coś za rzeką.
To nieumarli! Zaalarmował szybko resztę towarzyszy którzy zostawili pod opieką Cam A Maela dobytek i
ruszyli sprawdzić co widział ich brat.
Gdy tylko dobiegli do lasu z którego mieli dobry widok na sytuację, spostrzegli że w stronę nieumarłych
zmierzają od wschodu uzbrojeni ludzie którzy rozpoczeli z nimi walkę.
Po kilku strzałach oddanych w obie strony, Ravendil wśród ludzi dojrzał Inkwizytora, swojego dawnego wroga jeszcze z czasów gdy nawet nie słyszał o
Warheim. Skrzykneli się że siebie nie ruszą, jeśli Inkwizytor pozwoli Elfom przed spaleniem zwłok przeszukać
resztki nieumarlych. Osaczony Inkwizytor nie miał wielkiego wyboru i szybko się zgodził na tę umowę.
Młody prezbiter kompletnie nie rozumiał co się dzieje i dlaczego dogadują sie z elfami, mimo to gdy tylko
Inkwizytor ruszył na straszliwe bestie on również rzucił się do szarży jednak głębokie błoto pośniegowe ich
zatrzymało w połowie drogi.
Rozwścieczony tym że znów żywi staneli mu na drodze książe Sethep ruszył ze swymi potwornymi sługami na
Łowców Czarownic zabijając pierwszego z nich który mu się nawinął jednym uderzeniem. Reszta sług Nehekhary
powaliła jeszcze dwóch śmiertelników co sprawiło że ostatni z nich który nie zdążył zaatakować
widząc miażdżącą szarżę nieumarłych, uciekł w las.
Leśne Elfy osłabione po ostatniej walce nawet nie próbowały zbliżyć się bardziej niż na odległość strzały.
Kiedy tylko starcie ucichło wróciły do Cam A Maela.
Książe Pustyni ciągle wściekły wrócił do swego namiotu i do końca dnia już z tamtąd nie wychodził.
Pogoda Ładna
Teren: Pole Bitwy
Strony: Łowcy Czarownic, Nieumarli z Nehekhary i Leśne Elfy.
Przegrany - Łowcy Czarownic.
[img][/img]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kornel dnia Pon 2:03, 28 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 1:18, 07 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Wieczorami tawerny zamieniają się w paskudne miejsca, zwłaszcza te portowe.
Mała Syrenka była tego wspaniałym przykładem. Pełna dymu z fajek, smrodu ryb, glonów, potu oraz
rozcieńczonych alkoholi popijanych przez zbirów i żeglarzy. Jedni coś śpiewali inni się bili jeszcze
inni siedzieli tylko przy stolikach pochłaniając podejrzanie wyglądające potrawy. Do tych ostatnich należało
dwóch umundurowanych byle jak oficerów piechoty morskiej z Marienburga. W całym przybytku stoliki były
obstawione ze wszystkich stron jednak do stolika żołnierzy na którym leżały jakieś papiery i pióro z atramentem,
nikt się nawet nie zbliżał.
- Zdaje się kapitanie że dziś znów się nikt nie zgłosi... - zawiedziony bosman wziął głęboki łyk
ze swego kufla i spojrzał na kapitana.
- A tam, co wy gadacie bosmanie! Tylu twardych doświadczonych chłopów ktoś na pewno się skusi! -
odpowiedział lekko podchrypiałem głosem ożywiony kapitan.
- Właśnie kapitanie, doświadczonych. Wszyscy już słyszeli o Pogorii i szalonym kapitanie Remigiusu, dlatego
nawet się nie zbliżają do naszego stolika.
- Co? A ja myślałem że poprostu zapomniałem się umyć! - roześmiał się kapitan.- Ale coś może być w tym co
mówisz bosmanie. Rzeczywiście nie mamy najlepszej opinii.. ale za to mamy najlepsze
przygody i skarby z całego Morza Szponów! - wykrzyknął podnosząc kufel w górę po czym znów padł na
krzesło i zwrócił się już mniej radosnym tonem do bosmana
- Co w takim razie proponujesz?
- Powinniśmy wyruszyć gdzieś gdzie jeszcze nikt o nas nie słyszał, w głąb lądu.
- Jeśli to ma mi pomóc zwerbować załogę i wrócić na morze to niech tak będzie! - krzyknął kapitan po czym
dołączył swój głos do śpiewających gdzieś na sali żeglarzy.
- Przeklęte niziołki! - Krzyknął Morgh Młotoręki. - Oszukali nas i sprzedali trefną mapę! - Znów krzyknął krasnolud.
Wojownicy już od kilku tygodni maszerowali by dotrzeć na jeden z krasnoludzkich złazów wraz ze swoim Tanem.
Tydzień temu ktoś ich okradł w gospodzie i stracili swoją mapę, kupili więc jakąś od niziołka który
podawał się za kartografa. Teraz zamiast Głównego szlaku handlowego który znajdował sie na nowej mapie
ich drogę przecieła rzeka.
- Kiedyś go odnajdę i zemszczę się! - dalej krzyczał Tan stojąc na zamarzniętym brzegu.
Śnieg powoli nie przejmując się niczym spadał z zachmurzonego nieba na towarzyszy Morgha którzy
stojąc za nim również wyklinali i obiecywali zemstę na niziołku kartografie.
Sytuacja krasnoludów nie była najlepsza, byli dobrymi myśliwymi jednak w okolicy nie było prawie zwierzyny a
ich zapasy się już mocno skurczyły od nieszczęsnego ostatniego pobytu w gospodzie.
Kilka godzin musiało minąć by brodacze ochłonęli i zaczeli znów myśleć o tym co powinni teraz zrobić.
Po kilku kolejnych godzinach przekomarzań zaprawionych mimo skromnych zapasów, sytą ucztą,
zdecydowali że ruszą w górę rzeki, bo rzeka musi mieć jakieś źródło a jak źródło to w górach a jak w górach
to i jakaś cywilizowana społeczność musi tam być, np. krasnoludów. Tam zdobędą nową mapę i uzupełnią
zapasy.
Ravendil wstał by przywitać się z nowymi członkami drużyny. Tancerz Wojny i Strażniczka Polany ukłonili się
i powitali szlachcica. W Warheim jak sie okazało są też inne leśne elfy żyjące w pojedynkę lub małymi grupkami.
Ostatnie wydarzenia i ostrzeżenia od inkwizycji dla ludzi, przed niebezpieczymi elfami dało tylko pretekst
rolnikom i kolonizatorom do tego by skrzyknąć się i wyrżnąć elfy nie pozwalajce wycinać lasów pod uprawy.
Ci którzy umknęli z obław miejscowych lub opuścili swe domostwa zanim dopadli ich ludzie, szukali
bojówki która wędrowała po okolicznych lasach by się do nich przyłączyć.
Obozowisko asrai znajdowało się w idealnym miejscu by przeczekać mrozy, gęsty las, nie daleko znajdował się
zrujnowany dom którego szczątkami można było palić ogniska, tuż pod domem znajdowało się źródło a w
okolicy nie było żandych dróg ani ścieżek prócz jednej zarośniętej do wcześniej wspomnianego domu.
Elfy kompletnie się nie spodziewały tutaj żandych ludzi jednak, prewencyjnie, zdrowy już Cam A Mael
obserwował okolicę ze zniszczonego budynku.
Uczący oddział poruszania się krokiem defiladowym kapitan darł sie na swoich przemarzniętch
podkomendnych. Nie miał pojęcia gdzie maszerują i w sumie go to nie obchodziło, bo teraz był skupiony
na ćwiczeniu zwerbowanych zbirów, maszerowania. Rozpoczeli marsz w 10 jednak kilku łotrów gdy
tylko dostało broń od kapitana, chciało wsząć bunt ubić go i uciec z nowym ekwipunkiem.
Nie udało im się... Reszta łotrów ze strachem w oczach próbowała robić to co rozkazuje im kapitan.
Kapitan widząc że dziś jego nowi żołnierze nie nauczą się maszerować stwierdził że zasymulują atak
na opuszczony dom w okolicy. Żołnierze ustawili się jak rozkazał bosman i nagle obok głowy jednego z nich
świsnęła strzała. Z okolicznego lasku wyleciały na nich psy bojowe i uzbrojone po zęby elfy.
Bosman wydał rozkazy do ataku a kapitan który początkowo skrył się w karzakach po chwili zastanowienia
również zaatakował napastników.
Krasnoludy słysząc bitwę w oddali rozradowały się na myśl o jakiejś rozrywce po tak nieprzyjemnych
wydarzeniach i ruszyły w kierunku wzgórza zza którego słychać było ujadanie i wrzaski.
Elfy przepełnione chęcią zemsty i strzelające z łuków w kolejną obławę zobaczyły że do ludzi dołączyły
również krasnoludy i próbują ich okrążyć. Psy wraz z wojownikami elfów zajęły się ludzimi natomiast
strzelcy obrali za swój cel kroczące przez błoto i śnieg krasnoludy za rzeką.
Walka zaczynała się przeciągać i wszystkie strony już zaczynały odczuwać zmęcznie gdy nagle
znikąd przyszła wielka zamieć rozdzielając wszystkich nie tylko od swoich wrogów ale także od przyjaciół.

Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kornel
*#*
Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 12:24, 26 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Morze Szponów zostało już całe rozgrabione, czas na nowe przygody w nowej krainie i z tym hasłem banda żeglarzy ruszyła na podbój lądu. Pierwszym punktem na ich trasie stała się karczma. Bitwa trwała długo i choć wielu z nich miało twarde żeglarskie głowy to trzeciego dnia okazało się że ostatnią osobą która ma jeszcze pieniądze był styrsman, który jako przywódca zawsze musiał być najbardziej trzeźwy.
5 monet to było za mało by kontynuować walkę, więc żeglarze stwierdzili że czas nadszedł by coś splądrować. Po nie całych dwóch godzinach "marszu" doszli do jakichś ruin przy drodze. Mat pokładowy stwierdził że on dalej iść nie może, lecz gdy tylko oparł się o jedną z kolumn, w ziemi z wielkim hukiem otworzyło się przejście za którymi widać było schody w dół.
Wszyscy automatycznie wytrzeźwieli, poprawili ekwipunek i zeszli do środka.
Chłop zwany Mietkiem ze wsi Stryczki zgłosił inkwizycji że w okolicznym lesie ludzie znikają i że z ziemi tam wylatuje wielka szponiasta łapa która ich chwyta i wciąga do środka. Tak napisano w liście który trafił do Łowców Czarownic. Wojownicy Sigmara od razu ruszyli do wsi Stryczki by odnaleźć chłopa zwanego Mietkiem i odnaleźć zło tam czające się.
Następnego dnia gdy kroczyli przez las prowadząc przed sobą związanego (sam iść nie chciał) chłopa który miał im wskazać gdzie jest to przeklęte miejsce. Ziemia nagle się pod nim rozstąpiła i wleciał do dziury. Poleciał tak nagle że lina wyślizgnęła się Łowcom z rąk. Mietek gdy tylko zleciał na dół, wpadł w panikę i poleciał przed siebie w ciemność z krzykiem.
Łowcy Czarwonic dokładnie obadali miejsce po czym ubrali swe ciężkie pancerze i zeszli na dół.
Z 5 znaczników 3 okazały się pułapkami.
Nikt nie zginął.
Doszło do dwóch kontaktów jeden strzelecki, gdy żeglarze urządzili zasadzkę na Łowców w jednym z tuneli. Drugi to była szarża w przed ostatniej turze zeloty na mata, wsparta atakiem jednego z łowców.
Nikt nie zginął.
Łowcy Czarownic odnaleźli 3 łupy, jakiś stragan(?) w którym były 2 szt. złota i obłąkanego Mietka. Jednak z powodu oddania część na świątynie uzyskali z tego tylko 70 sztuk złota.
Żeglarze odnaleźli również 3 łupy plus 2 pod znacznikami oraz rozbity wózek w jednym z korytarzy gdzie były jakieś mapy. Łącznie po odliczeniu gospody i rozrywek zostało im 100 sztuk złota
W grze został wykorzystany jeden ze scenariuszy dodatkowych.

Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|